System reklamy Test

Magdalena Nałęcz

  Nie tak dawno, bodajże dwa miesiące temu, w tej galerii prezentował swoje prace Jacek Mathiasz. Artysta czterdziestoletni, podobnie jak obecna autorka, uczeń profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Jana Szancenbacha. Przywołuję tu nazwisko krakowskiego malarza nie tylko ze względu na nazwisko profesora, które łączy oboje artystów. Tych związków jest więcej, ale i różnice w traktowaniu malarskiego tematu są tak duże, powodujące, że mamy do czynienia z dwoma silnymi indywidualnościami artystycznymi.
  Magdalena Nałęcz urodzona w Rzeszowie w roku 1970 ukończyła dyplom krakowskiej ASP w roku 1995, dodajmy, że był to dyplom z wyróżnieniem. Jej mistrz i promotor Jan Szancenbach przedstawiając prace swoich uczniów w roku 1995 tak między innymi pisał we wstępie do katalogu swoich wychowanków: „Od tej chwili drogę tę (artystyczną przyp. A.W.) przemierzać będą samotnie, może dopiero teraz docenią pracę w zespole, jakim jest akademicka pracownia... Kilka lat wspólnej pracy pozwoliło mi na poznanie ich uzdolnień, osobistych predyspozycji ale również pracowitości, zapału i uporu w poszukiwaniu początku tej własnej drogi".
  Jestem przekonany, że profesor się nie pomylił. To co pokazuje nam Magdalena Nałęcz na obecnej ekspozycji wystawia jej równie dobre świadectwo, jak to, którym był akademicki dyplom. Przywołując na początku postać Jacka Mathiasza zrobiłem to celowo, bo oto oboje artystów zafascynowanych jest miejskim pejzażem Krakowa, ale z jakże różnym skutkiem, w jakże różny sposób traktowanym. O ile Mathiasz jest bardzo ekspresyjny w jego traktowaniu, o tyle Magdalena Nałęcz wręcz odwrotnie jest mocno zdyscyplinowana, ascetyczna, tworząca przedziwną panoramę miasta, której nigdy nie moglibyśmy oglądać gdyby nie jej obrazy.
  Obrazy Magdaleny Nałęcz zarówno pejzaże miejskie, jak i martwe natury to dzieła, z których emanuje mało dziś spotykany w sztuce rodzaj skupienia. Momentami odnosi się wrażenie, że ta młoda, bo przecież zaledwie 26-letnia autorka, konstruując swe malarskie wizje chce przekroczyć jakiś tajemniczy rubikon, wejść w świat, którego powłoką jest to co może dostrzec nasze oko na co dzień. Dlatego właśnie w skupieniu stajemy przed jej płótnami, dlatego wraz z autorką zastanawiamy się co jest dalej i dalej...
  U Magdaleny Nałęcz próżno szukać jakiejś przypadkowości, jej malarska opowieść jest na swój sposób bardzo logiczna, i widać, że decyzje podejmowane w obrębie płaszczyzny płótna są po wielokroć zmieniane tak, aby ich ostateczny kształt wprowadził nas w niepowtarzalny świat artystycznych dokonań autorki. Krakowska malarka wybrała dobrą drogę, bowiem próbuje realizować swój indywidualizm w obrębie tradycyjnych form malarskiej wypowiedzi, bo takim są przecież martwe natury, czy pejzaże.
  Ktoś kiedyś napisał, że Kraków Magdaleny Nałęcz to widok miasta z lotu ptaka. Rzeczywiście autorka jako obiekty swych obrazów wybiera niecodzienne widoki Krakowa, jego dachy, dalekie przestrzenie widoczne tylko z niektórych wysoko położonych miejsc, gdzie najprawdopodobniej nikt z nas nigdy by nie trafił. Jest to także Kraków bez ludzi, Kraków tajemniczych murów, układających się w geometryczne formy, Kraków po którego dachach wędruje promień światła, stykając się nagle z mrocznym murem starej kamienicy. To niby nasz świat, a przecież pod pędzlem krakowskiej autorki, wydaje się nam światem z drugiej strony naszej rzeczywistości.

                                                                                                        Andrzej Warzecha, Kraków, 28.02.1996 r.