System reklamy Test

Krzysztof Kuliś

"Malarstwo Krzysztofa Kulisia"

   Pod względem pikturalnym chodzi o oddanie szerokiego światła pleneru; w odczuciu - o czystości pierwszego wrażenia - pisał przed stu trzydziestu laty francuski krytyk Burty o impresjonizmie, a jego spostrzeżenie zachowało do dziś swą pierwotną świeżość, bo istotnie, prawdziwą materią tego malarstwa jest światło i jednaka z nim barwa. Jego drugim kamieniem węgielnym jest siła pierwszej emocji, jest zachwyt nad urodą oglądanego fragmentu rzeczywistości, skłaniający artystę do sięgnięcia po pędzel i zanotowania go na płótnie obrazu. Ów właśnie stosunek artysty do inspiracji został sformułowany w lapidarnej formule ŚWIAT i ja, z naciskiem na dominującą rolę motywu.
   Późniejszy o pokolenie ekspresjonizm przeciwstawił mu dumną dewizę JA i świat. W przeciwieństwie bowiem do naukowego w genezie - gdyż opartego na znajomości fizycznych praw rozszczepienia białego promienia światła na siedem kolorów tęczy i płynących stąd zasad budowania malarskiej płaszczyzny impresjonizmu - ekspresjonizm był nową fazą romantyzmu ze wszystkimi płynącymi stąd konsekwencjami. W przeciwieństwie do impresjonizmu, a zwłaszcza jego pointylistycznej odmiany, ekspresjonizm nie dążył do ustalenia reguł formalnych sztuki. Położył nacisk na psychologiczną siłę wypowiedzi i wybuchowość dzieła, pozostawiając artyście pełną swobodę wyboru formy.
   Krzysztof Kuliś jest postimpresjonistą z przekonania i studiów w krakowskiej ASP, które odbył pod okiem jednego z koryfeuszy tego kierunku, lecz również ekspresjonistą z temperamentu oraz sposobu myślenia, odczuwania i reagowania, gdyż ekspresjonizm jest w większej mierze cechą osobowości, niż ujętym w jakiekolwiek rygory kierunkiem artystycznym.
   Obie tendencje determinują też, określają i definiują jego sztukę - postimpresjonizm swoją kulturą malarską i kultem koloru, zaś ekspresjonizm wybujałym indywidualizmem, swobodą traktowania motywu, emocjonalną temperaturą dzieł oraz sposobem filtrowania i przekształcania inspiracji, gdyż rację miał Zola pisząc, że pejzaż jest naturą widzianą przez temperament artysty, przy czym, w tym konkretnym wypadku, pojęcie pejzażu należy rozszerzyć, gdyż poza krajobrazami, Kuliś maluje również portrety, akty oraz sceny teatralne i rodzajowe.
   Poza wymienionymi, dwie jeszcze cechy wyróżniają wymienione nurty - piękno i dążenie do niego jest atrybutem postimpresjonizmu z tej chociażby tylko racji, że jego prawdziwą materią i celem podjęcia „malarskiej gry na płaszczyźnie" są wyrafinowane w urodzie zestawienia plam barwnych, przy czym warto przypomnieć, że to właśnie postimpresjoniści z KP, Komitetu Paryskiego, wprowadzili hegemonię „oka" i „słuchu malarskiego" do naszej sztuki; ekspresjonizm natomiast, oczywiście ten prawdziwy, jest szczery, gdyż wykoncypowany rozumowo ekspresjonizm staje się pospolitą blagą. A blagę w sztuce rozpoznaje się na pierwszy rzut oka.
   Jednym z przymiotów rasowego ekspresjonisty, którym Kulis wydaje się być ponad wszelką wątpliwość, jest skłonność podejmowania ryzyka, prowadząca do różnorodności form, organiczna wprost niechęć do wszelkiej maniery. Owszem, jego obrazy są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka, owszem, rządzą nimi pewne nadrzędne prawa, lecz brak jakże wśród postimpresjonistów częstej i rozpowszechnionej recepty na nienaganne rozstrzygnięcie malarskiej płaszczyzny, brak bezpiecznego, a nawet asekuranckiego przestrzegania „czystości kierunku" i jego, ustalonych jeszcze przez Cybisa zasad.
   Dzieła Kulisia eksplodują kontrastowo kładzioną barwą, płoną czerwienią lub też, przeciwnie, są utrzymane w przestrzennych monochromach błękitów i zgaszonych ugrów, operują giętką jak arabeska linią lub syntetyczną plamą w zależności od nastroju, jakiemu uległ i jaki pragnął wyrazić artysta. Łączy je klarowność decyzji, objawiająca się wyraźnym określeniem formy. Tak mocnym i zdecydowanym, że jego obrazy wydają się być konstruowane z płaszczyzn i brył na geometrycznej niemal zasadzie.
   Również emocjonalna rozpiętość jego dzieł jest ogromna, sięgając jednym biegunem epik heroicznych, jeśli tak się można wyrazić, gdyż monumentalnych w założeniu i emanujących skoncentrowaną energią obrazów olejnych, a drugim intymnej liryki subtelnych akwarel. Z pastelami pośrodku, w którym to podziale Kuliś wykazuje świetne zrozumienie możliwości poszczególnych technik malarskich. Kolejną cechą wspólną - gdyż należy powtórnie podkreślić, iż artysta ma styl, choć obca mu jest jakakolwiek maniera - jest naturalne łączenie linii z plamą, rysunku z malarstwem, acz w różnych proporcjach.
   Ciekawe, że linia nie występuje najmocniej w malarsko-graficznej - boć przecie pałeczką pastelu można równie biegle malować jak rysować - technice „ołówków w pudrze umaczanych" jak mawiano w XVIII stuleciu, lecz predysponowanym do subtelnych przejść kolorystycznych w malarstwie olejnym. Jednak takie właśnie, graficzne po części rozwiązanie płaszczyzny dzieła sprzyja i służy sile jego wyrazu: linia buduje piony oraz przeciwstawne im poziomy i dynamiczne skosy, kreśli dramatyczne kształty konarów bezlistnych drzew, kłębi się we wnętrzach plam barwnych, sugerując istnienie zamkniętych w nich sił, nie innych - acz nie jest to zapewne nazbyt w krytyce często używana metafora - od siły ściśniętej sprężyny, która może w każdej chwili wyzwolić nagromadzoną w sobie energię.
   Rozpiętość emocji obrazów Krzysztofa Kulisia (sam mówi o sobie, że jest malarzem klimatów emocjonalnych) jest więc ogromna, lecz pewne, nadużywane skądinąd przez sztukę współczesną ich regiony są przed nim zamknięte: należy do nich pesymizm, rezygnacja, zło, brud, epatowanie turpistycznymi aspektami świata, te zatem, których synonimem w sztuce jest brzydota. Tej, jednej granicy Kuliś nie chce przekroczyć i nawet chyba nie może tego uczynić, gdyż te właśnie odczucia, ten stosunek do świata jest mu obcy i przez to obmierzły, bo niezrozumiały.
   Malarstwo jest pierwszą i naczelną pasją artysty. Drugą jest żyłka rasowego organizatora, przy czym znów trudno opędzić się przed skojarzeniem - zarówno malarstwo, jak organizacja są de facto kreacją, stwarzaniem czegoś od podstaw. Wszak nie bez przyczyny powiada się, że „artysta jest człowiekiem robiącym coś z niczego".
   Niemal z niczego też, wyjąwszy to, co najważniejsze, a mianowicie zapał, organizacyjne zdolności i dobrą wolę, powstało biennale pasteli, wpierw krajowe, a od dwu edycji już międzynarodowe.
   Impreza, zdobywająca coraz wyższy prestiż, o czym świadczy szybko rosnący poziom oraz liczba nadsyłanych prac i biorących w nim udział państw, co podniesie zapewne już w niedalekiej przyszłości Nowy Sącz do rangi stolicy tej dyscypliny artystycznej. Przesada?
   Ależ wręcz przeciwnie! Czyż Rawenna nie stała się tą właśnie drogą, stolicą europejskiej rzeźby miniaturowej? A nie jest odosobniona w świecie.
   O Krzysztofie Kulisiu, jego sztuce i działalności można pisać długo. A raczej - można by było, gdyby on sam nie zastrzegł w liście - (który przechowuję jako dowód i dokument) - by we wstępie do jubileuszowej wystawy zbytnio go nie chwalić.
   To dobrze, bo świadczy ponad wszelką wątpliwość, że jest co chwalić.

                                                                                                                                                   Jerzy Madeyski